Elektryki oczyszczą powietrze i zahamują zmiany klimatu. Jest tylko jeden warunek

Samochody elektryczne mają być panaceum na wszystkie bolączki współczesnego świata – bardzo często możemy odnosić takie wrażenie, czytając o kolejnych rewelacjach z branży motoryzacyjnej i badaniach naukowych nad akumulatorami litowo-jonowymi. Australijscy uczeni przypatrzyli się sytuacji z bliska i podają jeden warunek, który sprawi, że elektryki w sposób zauważalny pomogą w walce ze zmianami klimatu i wysokim poziomem zanieczyszczenia powietrza w miastach.
Australia jest krajem, gdzie wciąż elektryki są mniejszością na drogach

Australia jest krajem, gdzie wciąż elektryki są mniejszością na drogach

John Rose i Andrea Pelligrini z Uniwersytetu Sydney przyjrzeli się z bliska wpływowi pojazdów elektrycznych na klimat i zanieczyszczenie powietrza. Twierdzą oni wprost, że przejście na elektryki może pomóc w wielu problemach dzisiejszego świata, o ile faktycznie zaczniemy tymi samochodami poruszać się na masową skalę – czytamy w The Conservation.

Czytaj też: Dwie Warszawy i już. Australia podaje, ile trzeba, by zasilić kraj tylko zieloną energią

Badacze analizowali sytuację na przykładzie Australii, która wciąż w dużej mierze produkuje energię z węgla (32 proc.), ale za to może pochwalić się ogromnym wzrostem udziału OZE i magazynów energii w miksie energetycznym. Ich zdaniem przeciwnicy „mody na elektryki” nie zauważają wszystkich aspektów, twierdząc tylko, że użytkowanie pojazdów przyczynia się do wzrostu zapotrzebowania na energię elektryczną i tym samym do większej jej produkcji ze źródeł nieodnawialnych.

Elektryki w Australii stanowią nikły procent spośród ponad 15 milionów pojazdów poruszających się po tamtejszych drogach

Elektryki panaceum na wszystko. Australijscy badacze odpowiadają: to zależy

Australijczycy zwracają uwagę na to, że nawet niewielki wzrost liczby elektryków na drogach przyczynia się do spadku zachorowań na astmę oraz polepszenia jakości powietrza w miastach. Użytkowanie pojazdów elektrycznych redukuje emisje tlenku węgla czy tlenków azotu. Ponadto cały cykl życiowy elektryka od jego produkcji do pełnego recyklingu pod względem emisyjności odpowiada zaledwie 12 proc. tego, ile wytwarzane jest zanieczyszczeń podczas cyklu życiowego pojazdu spalinowego.

Czytaj też: Elektryki będą miały nowego króla. Kres dominacji Tesli nadciąga z Azji

Autorzy wywodu nie stawiają się ani po stronie hurraoptymistów, ani przeciwników elektryków. Na wiele problemów odpowiadają: to zależy. Mowa tutaj chociażby o tym, że emisyjność produkcji i użytkowania pojazdu elektrycznego jest zależne od kraju czy regionu, gdzie powstał i gdzie jest ładowany. Na przykładzie Australii podano, że elektryk używane w prowincji Nowej Południowej Walii, gdzie wciąż energia w dużej mierze pochodzi z węgla, przez 16 lat wygeneruje emisję 15,5 tys. kg dwutlenku węgla! W Tasmanii korzystającej z energii wodnej będzie to mniej niż 500 kg emisji CO2.

Czytaj też: Elektryki biją w Polsce rekordy popularności. Ten trend nie dotyczy już tylko samochodów osobowych

Elektryki pod wieloma względami przyczyniają się do poprawy jakości powietrza i jeśli są ładowane z energii pochodzącej z OZE, również nie mają negatywnego wpływu na zmiany klimatu. Niemniej na widoczne skutki tych działań musimy poczekać wiele lat, dopóki trend na elektryki nie przyspieszy. Z tym jednak może być trudno. W samej Australii, mimo bardzo proekologicznego podejścia i spadku zużycia benzyny, na popularności zyskują pojazdy z silnikiem diesla. Elektryków jest natomiast tylko ok. 181 tys., co przy ponad 15 milionach pojazdów jest kroplą w morzu potrzeb.